sobota, 16 lutego 2013

# Rozdział 2 " Ale to nie tak !"

Dziewczyny siedziały przy dużym stole opierając się o fotele, na których kazano im usiąść. Po drugiej stronie siedziało 2 mężczyzn chyba ochroniarzy, bo byli napakowani i groźni. Każdy z nich miał kamienną twarz. Nagle do pomieszczenia wszedł bardzo zdenerwowany i oburzony facet. Stanął i zaczął przesłuchiwanie:
- Co to wszystko ma znaczyć?
- O co panu chodzi?- odpowiadała pytaniem na pytanie pewna siebie Clara.
-Jak o co?! Dobrze wiecie o co. Jak wy tu się znalazłyście, hmm ?
- No wie pan nogi do góry, przez płot hop i jesteśmy o właśnie tu.- odpowiedziała tym razem Nicole
- Nie żartuj sobie ze mnie. Wiecie że macie przesrane i ..
- Proszę się tak przy nas nie wyrażać. To nie kulturalne zwracać się tak w towarzystwie kobiet. - z uśmiechem na twarzy mówiła Sam.
- A czy porządne kobiety przechodzą przez płot na cudzy teren? - zapytał spokojniej.
- Przepraszam bardzo a kto powiedział, ze jesteśmy porządne? Bo ja jakoś nie usłyszałam.
Mężczyzna spojrzał się na nie po irytowany. Nie dawał sobie rady. Najzwyczajniej te małolaty były lepsze od niego. No nie ma się co dziwić przecież były specami w tej branży. Z góry dobiegały jakieś dzikie śmiechy, potem zbieganie po schodach i kroki coraz to głośniejsze.
- Paul jesteś tu ? - krzyczeli jacyś chłopcy- Oj przeszkadzamy?
Weszli i stanęli obok tego całego Paul'a.
-Chłopaki mam teraz dużo na głowie, nie przeszkadzajcie
-No ale ..
-CO ZNOWU WY DO CHOLERY CHCECIE ?!- wykrzyczał
-Ooo człowieku zluzuj portki. Może meliske zaparzyć ?!-spytała zadziornie Nicole
-No ta dziewczyna dobrze mówi. Idź odpocznij a my tu zostaniemy, pogadamy z dziewczynami.- oznajmił mu jakiś mulat. Clara spojrzała na Sam. Ta dziwnie się .. podniecała ? Miała jakiś zaciesz na gębie i przygryzała wargę, robiła tylko tak kiedy...ONE DIRECTION. Szisza szturchnęła Nicole i palcem wskazała na Sam. Nicki przerzuciła oczami i z obojętnym wyrazem twarzy przywaliła czołem o stół.
- Chłopcy nie denerwujcie mnie to są wasze psychofanki nie wiadomo co chciały zrobić.
Jak Nicole usłyszała słowo psychofanki aż się w niej zaczęło gotować. Wstała i cała czerwona na twarzy powiedziała temu typkowi :
- Człowieku ile razy mam ci tłumaczyć. Nie jestem żadną porypaną psychofanką. Tych gości  nienawidzę. Znalazłam się tu tylko i wyłącznie dlatego że wpadł nam tu telefon. Jak nie chcesz to nie wierz, ale ja prawdę mówię. Skończyłam, mogę iść?
- Nie obchodzi mnie to. Musze was podać na policję.
- No i proszę bardzo. Dzwoń. Tylko powiedz mi dlaczego wszyscy idą pod górkę. A tak wypuścilibyście nas i już nigdy byście nas nie widzieli.Ale nie bo trzeba sobie dowalać dodatkowych problemów.
-Paul mogę cię na słówko?- zwrócił się do niego lokaty. Chyba nazywał się Harry czy jakoś tak. Sam często gderała o nich więc co nieco dziewczyny coś  wiedzą.
- Jeju jaka żenada!- Nicole marudziła. Miała dosyć. Własnie siedzi przed osobami których nigdy w życiu nie chciała spotkać. Jednak los chce inaczej.
-No to jak się nazywacie?- zapytał blondyn
-Jestem Sam to jest Clara, a to Nicole.
-A ja jestem..
-Tak wiemy kim jesteście możecie sobie darować- powiedziała chropawym głosem Nicki.
- Fajnie.
Mijało 5 minut...10 minut...15 minut.... 30 minut, a one dalej siedziały przy tym stole. Poprawka Nicki siedziała. Reszta wyszła na taras czy coś. Nawet Clara, która teoretycznie za 1D nie przepadała, a może nie. Może tak naprawdę potajemnie uwielbiała ich jak Sam i wszystko ukrywała przed nią. Może robiła tak tylko  żeby przypasować niee ale nie po co ? W sumie to mało istotne. Istotne jest to że siedzi sama i mega się nudzi. Z zewnątrz było tylko słychać głosy i śmiech. Świetnie się bawili. Nicole była jeszcze bardziej wkurzona. A może zazdrosna? Nicole założyła ręce za oparcie krzesła. Nagle do jadalni ( bo chyba można tak nazwać pomieszczenie z dużym stołem i krzesłami) wszedł Harry. Uśmiechnął się, a Nicole poczuła jakąś dziwną ciepłą falę uderzenia. Co się z nią dzieje?!
-Paul nie zadzwoni na policję.
- Super.- powiedziała bez większego wysiłku.
-Czemu jesteś taka naburmuszona ?
-Może mam swoje powody? Albo tak mi się podoba? Nic ci do tego.
- A pozwolisz się rozerwać ?
- Zależy co masz na myśli.
-Nie martw się nie jestem napaleńcem. Po prostu chce żebyśmy dołączyli do reszty.
- Wybacz ale tym razem odmówię .
-To oznacza że będzie jeszcze kilka takich okazji? Fajnie.
Nicole przewróciłą oczami zaśmiałą się pod nosem i odeszła od stołu. Łapiąc Hazze za ramię rzekła:
-Powiedz dziewczynom , że już poszłam. Arrivederci
Słychać po niej było trzask drzwi. Zaraz a w sumie w połowie drogi do domu przybiegły do niej Sam z Clarą.
- Dlaczego wyszłaś?
- Bo chciałam. Mogłyście zostać.
- Dobra spoko wyluzuj
Resztę drogi szły w ciszy.

~*~*~*~*~

Minęło kilka tygodni,a chłopcy i dziewczęta scalili się w jedną paczkę. No prócz Nicki. Ona cały czas zachowywała dystans i nie angażowała  się w ich relacje. Bez sensu było by opowiadać każdy dzień, bo nic specjalnego się nie działo. Tyle, że  raz czy dwa poszli do lunaparku i byli razem na pizzy. Takie tam przyjacielskie wypady. Ale zawsze była jedna osoba, której nie pasowały te pomysły. Tak, tak tą osoba była Nicole. Musieli ją zawsze namawiać. To znaczy jej zachowanie było niezwykle dziwne. Nikt jej nie rozumiał zresztą ona sama siebie nie rozumiała. Po prostu nie mogła pogodzić się z tym, ze Sam miała racje. Chłopacy byli bardzo zabawni i nie byli gejami ;). Dlatego, żeby zaprzyjaźnić się ze światem musi najpierw  pogodzić się z tym, że ich lubi i że się myliła. Jak na razie nie szło jej najlepiej. Coraz   częściej kłóciła się z dziewczynami. Miały do niej jakieś spiny, a ona ich nie rozumiała. Zamiast jej poradzić, kompletnie się od niej odsunęły. Nicole często siedziała i płakała wieczorami. I tak była sama bo one latały gdzieś do chłopaków. Piła sobie kakao i próbowała zrozumieć siebie. Na szczęście nie zostawała do końca sama. Z całego grona chłopaków najbardziej złapała kontakt z Harrym no i pomijając Niall'a (tego uwielbiała, uważała ze był  uroczy), bo on korzystał z zabawy. Harry czasem dołączał do niej kiedy sama szła za całą grupą. Rozśmieszał ją poświęcał jej uwagę, a co najważniejsze wytrzymywał z nią, bo Nicole często dawała się we znaki. Tego dnia Clara, Sam i Nicole wybrały się do chłopaków, mieli gdzieś razem jechać czy coś. Clara i Sam w ogóle nie zwracały na Nicki uwagi szły szybkim tempem 10 metrów przed nią zostawiając ją kompletnie w tyle. Do niebieskich oczu Nicole napłyneły łzy, cisnął jej się strumień łez ale nie pozwalała mu się wydostać. Dlaczego one takie były ? Czemu zwyczajnie nie potrafił jej zaakceptować? Może dzięki temu pokazał, że nie są jej przyjaciółkami? Nicki w kółko się dołowała, no ale gdyby miała choć małe wsparcie z ich strony to byłoby inaczej. W końcu doszły do posiadłości 1D. Dzikie krzyki było słychać na podwórku, więc dziewczyny od razu udały się w tamtą stronę. Louis zaczął machać im z daleka. Harry pierwsze co spojrzał na Nicole i zrobił drobny ruch ręki. Ona natomiast uśmiechnęła się blado. Z tyłu domu czyli tu na ogródku mieli spory basen, przy którym wszyscy siedzieli. Oczywiście Nicole usiadła z dala od nich.
- Nicuś nie przyjdziesz do nas ?- spytał z smutną miną Niall
- Dziękuje posiedzę tu. - odpowiedziała oschle 
- Nie przejmujcie się ona taka jest. Ma humorki. Może kiedyś się ogarnie.Lubi mieć innych gdzieś- dopowiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Clara. Mówiła na tyle głośno, że Nicole zdołała wszystko usłyszeć. Zrobiło jej się przykro, ze tak sądzi o niej jej przyjaciółka. A może już była ? Inne osoby popłakałyby się od razu, wybiegły, uciekły i nie zrobiły by nic z tym fantem. Jednak wiecie dobrze o tym, ze Nicki nie jest taka jak inni. Z ledwością wstała i podeszła do nich wściekła.
- MOŻESZ DO CHOLERY NIE OBRABIAĆ MI DUPY. TO TAK ZACHOWUJĄ SIĘ PRZYJACIELE?! Nie wiem o co wam chodzi. Może po prostu potrzebuje wsparcia. Jestem bardzo dziwna zdaje sobie z tego sprawę, ale nikt nie każe wam się ze mną kolegować.I ja nie będe tolerowac takich rzeczy. Wiecie jak to cholernie boli kiedy nie masz nikogo przy sobie. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ja wam pomogłam, a wy coś takiego.- Nicole zaczeła się śmiać przez łzy
-Co ty robisz? Czy ty się słyszysz co ty za głupoty gadasz? Weź się opanuj i usiądź albo lepiej wyjdź.- Clara mówiła wkurzona, mega wkurzona- Myślisz, ze łatwo jest z tobą wytrzymywać?
- Dobra spoko. Ogłaszam, że nasza przyjaźń się zakończyła. Myślałam, że znaczyła coś więcej. A i jeszcze jedno JAK CHCESZ MNIE OBGADYWAĆ TO RÓB TO UMIEJĘTNIE DOBRA ?! 
- Super , zapamiętam. Żegnam
Clara wzieła swoją kurtkę i poszła w stronę domu. Nicole otarła łzy i rzekła:
- Chciałam was przeprosić chłopcy. Jesteście naprawdę niesamowici, fajnie było was poznać i dzięki że jakoś ze mną wytrzymywaliście. Pójdę już. - ze łzami w oczach obróciła się złapała iPhon'a i pokierowała się w stronę wyjścia. Po drodze Harry złapał ją za ramię, ale ona wyrwała rękę i szła dalej. Zaraz za nią pobiegła Sam.
-Ej Nicole, Nicki! Stój !
-Tak ?- odwróciła się wypowiadając się bardzo spokojnie i opanowanie. Nie mogłaby krzyczeć na Sam. To od zawsze i na zawsze będzie jej kochana przyjaciółka i nie potrafiła krzyczeć na nią ot tak. Z Clarą to co innego, no po protu się wkurzyła.
-Nick wiesz , ze ona wcale tak nie myśli. Po prostu ma kiepski okres. Jej mama znowu wpadła w depresję no wiesz z powodu śmierci ojca. Clara trochę się podłamała. W końcu ma tylko wsparcie w nas no i wiesz to ..
- Jeju nie wiedziałam. Przecież jakbym wiedziała to nie opciążałabym was moimi humorkami. Dlaczego mi nie powiedziałyście?! - spytała zdziwiona Nicki
- Ja się dowiedziałam tylko dzięki temu, że przez przypadek słyszałam jak Szisza gada z mamą i płacze do słuchawki. Wtedy mi powiedziała i kazała ci i nikomu nie mówić. No obiecałam rozumiesz prawda ?
-No pewnie. Idź do niej. Ja sobie poradzę przecież to nie jej wina.
- A może powinnaś iść ze mną ? No bo będzie jej raźniej.

- No może i tak ale chciałabym ochłonąć zresztą dla niej też lepiej. Zobaczymy się pewnie za jakieś dwa dni. Będzie dobrze a teraz biegnij.- popchnęła ją i wskazała palcem za jej plecy.
Nagle Nicole zmieniła nastawienie do tej sytuacji. Czuła się winna. Gdyby nie ona i jej problemy może Clarze było by choć trochę łatwiej. A ona tylko użalała się nad sobą i sprawiała problemy. Dziwne bo nigdy się tak nie zachowywała. Ci chłopcy mają magiczną moc, która źle na nią wpływa. Przez dręczenie siebie zrobiła się jeszcze bardziej przybita i wolnym krokiem zaczęła wracać do domu.
Kilka dni spędziła na rozkminianiu czemu jest taka dziwna czemu jest aż tak trudnym człowiekiem? Dlaczego nie potrafi zrozumieć samej siebie? Co z nią jest nie tak? Z dziewczynami od tamtej kłótni nie rozmawiała z chłopcami też. Zresztą kto by chciał mieć jakiekolwiek do czynienia z wariatką. Przy najmniej tak o sobie twierdziła Nicki.
Dziś miała jakiś wyjątkowo dobry humor. Wstała cała rozweselona a przy robieniu śniadania podśpiewywała. Jakby czuła przybywającą do niej falę szczęścia. Nagle w jej domu rozdźwięczał dzwonek oświadczający, że ktoś dobija się.Hudson w biegu pobiegła otwierając natychmiast drzwi. Przed drzwiami leżał bukiecik różowych róż w kształcie serca. Wiedziała kto mógł coś takiego jej dać. Mogły być to tylko 2 osoby jedne z najważniejszych osób w jej życiu. Nicole zaczęła płakać. Wycierając potok łez podniosła serduszko i spojrzała na nie z nie do wierzeniem. Jeju to było tak urocze , dżizas! Znowu zaczęła ryczeć. Ktoś by pomyślał : co za kretynka płacze na widok kwiatów albo do kwiatów. No może i racja, ale Nicole nie obchodzili inni ludzie. Ona bardzo często okazywała siebie to co czuje . Nagle zauważyła znajome sylwetki zbliżające się do niej.
-Cla..Clara Sam wy...to..ja..tu...
-Czekaj za nim coś powiesz. Co ty ryczysz ?!- wykrzyczała zdziwiona.
- A tak mnie jakoś ścisnęło w sercu. Ale bardzo cieszę się że was widzę.- wypowiedziała szczęśliwa,wycierając łzy i uśmiechając się promiennie.
- Nicuś my chciałyśmy cię przeprosić. - Sam spojrzała się ze skruchą na brunetkę.
-Zachowałyśmy się okropnie, a ja podwójnie źle. Mamy nadzieję, że nam wybaczysz.
- No i oczywiście bardzo cię kochamy słońce! - dodała wesolutka Sammi
- Oczywiście, ze wybaczam zresztą ja też byłam po części winna. I również was kocham. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile dla mnie znaczycie. No chodźcie tu- przyciągnęła je do siebie mocno przytuliła i dodała- no ale koniec już tego słodzenia bo rzygam tęczą.
Wpuściła je do środka i zasiadły w niewykończonym salonie. Był szarobury a ściany zostały pozbawione koloru. Kiedyś była tu tapeta za nim wyprowadzili się rodzice ale jej nigdy się nie podobała. Więc ją zniszczyła a teraz brakuje jej funduszy na remoncik albo chociaż odmalowanie tego pokoju. No ale lajf is brutal i tyle.
-Co robimy ? Bo chyba nie będziemy siedzieć tu cały dzień? - znudzona Clara wyszukiwała czegoś ciekawego za oknem.
- Może wybierzemy się na pizze? - rozweselona Nicole złapała za kapelusz i stanęła przed dziewczynami- no ruszcie się bo w takim tempie to nawet jutro nie dojdziemy.
- No już już nie marudź .
~~Jakiś czas później ~~

-To cło złololimy wieromem ? - gadała z pełna gembą niebieskooka.
- Nicole nie gadaj z żarciem w buzi bo nic nie ogarniamy 
- Soreczka ahaha wybaczcie taki tam mój urok. A więc pytałam czy mamy jakies plany na wieczór.
- No w sumie tak jeśli oczywiście chcesz .. no bo ten .. jak by ci tu 
- Najlepiej prosto z mostu i na temat ok ? - stwierdziła Hudson
- A więcjestemZaynemzaprosiłmnienaimprezeiwyteżmożecieiść. - jednym tchem wyrzuciła z siebie blondynka 
- Czekaj czekaj. czy ja dobrze usłyszałam jesteś z Zayn'em? - spytała zdezorientowana Nic
-Yhy- pokiwała nie pewnie głową jakby się bała jej reakcji.
-AAAAAAAAAAA! JA CIE JACIE ! PATRZCIE MOJA PRZYJACIÓŁKA CHODZI Z ZAYNEM MALIKIEM O DŻIZAS CHYBA ŚNIE!
Tak, tak właśnie zareagowała Nicole
- Panienko, nie jesteś tu sama. - jakaś starsza pani zwróciłą jej uwagę.
 -O jej przepraszam. Tak już przepraszam - kulturalnie na chillu przeprosiła i odwróciła się do swojego stolika.- Nawet nie wierz jaka jestem podekscytowana. O kurde ! Ale ,że aż tyle mnie omineło.
- No tak jakoś wyszło , ale mam nadzieję, że zawsze będziesz już przy nas.
-No pefka słowo harcerza. 
-Nic jakie słowo harcerza ty nigdy nie byłaś harcerkom- wypowiedziała rozweselona Barbadoska.
-Naprawdę byłam jak miałam 6 lat. Dawne czasy.
-Dziewczyno to prehistoria- stwierdziłą zielonooka 
- Dosyć nevermind. A więc wybieramy się na imprezę?- Nicole uśmiechnęła się podejrzanie.
-Yep.
- To co my tu jeszcze robimy?! 
-Spokojnie mamy jeszcze 6 godzin.
-No tak. A więc pewien chillout! 
__________________________________________________
W końcu się zebrałam i skończyła to coś. Taki ujdzie chyba. Na razie się rozkręcam, ale jak ja się za coś zabieram to to trochę trwa. Pewnie przez to nikt już nie czyta jednak mam nadzieje że ktoś ze mną został <3.  Błagam piszcie komentarz tak zeby dac znac że ktoś to czyta no ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz