
- Idziemy ? - spytała

Wyszły przed dom i skierowały się w dół ulicy. Sam ni stąd ni zowąd zaczęła tańczyć skakać - to było dziwne. Docierając pod dom drzwi otworzył im Lou. Dziewczyny stały nieruchomo , ale on przywołał je gestem. W środku pachniało perfumami i smażonym serem.
- Jak coś to Horan nie idzie. - wyjaśnił Liam łagodnym głosem. Uprzedzając pytania dorzucił- Źle się czuje.
I zostanie sam? - pomyślała Nicole, dorzucając już na głos- Ja z nim zostanę.
- Przecież nic mu nie będzie Nicki.- rozczarowany Lou spojrzał na dziewczynę.
- Ale ja nie czekam na waszą zgodę. Ja was informuje że zostaje z nim.
- To ja zostanę z wami- wpadł do pokoju Harry zapatrzony w swojego iPhona.
- Ale..
- Ja was informuje nie pytam. - zaśmiał się i automatycznie spojrzał na brunetkę, która zaśmiała się pod nosem. Obróciła się na pięcie,wbiegła na górę po ciemnych schodach i zniknęła.
-No to w takim razie idziemy bez nich. Harry wychodzimy !!!- krzyknął mulat zatrzaskując drzwi.
Głośne rozmowy i szmery zamienił się w cichy dźwięk wystukiwany w klawisze telefonu. Chłopak o bujnej czuprynie siedział na sofie zapatrzony w ekran. Nogi oparte miał o stolik a głowę opuszczoną w dół. Nagle chłopak spojrzał w bok, na schody. Nicole siedziała przy nudzona. Patrzyła na niego jak na obrazek, oczekując jego reakcji. On uśmiechnął się szeroko, wlepiając w nią swój zielony wzrok. Ich spojrzenia się zetknęły. W oczach brunetki można było dostrzec malutkie iskierki, iskierki radości. On natomiast miał wzrok pełen podziwu, jak by mówił "Nicole jesteś niesamowita osobą".Przez chwilę siedzieli w milczeniu. Zaraz potem Nicole siedziała obok chłopaka. Z podkulonymi nogami bujała się w tą i z powrotem.
-Nicole Niall śpi ? - spytał nieoczekiwanie Harry
- Yhy - odparła Nicki
- Chodź .
Styles zerwał się na równe nogi i wystawił rękę do dziewczyny w oczekiwaniu że ją ściśnie.
- Ale miałam z nim zos...- przerwał jej gwałtownym ruchem ręki w jej stronę. Nie pewnie ścisnęła jego dłoń i wstała. Chwile później siedzieli już w aucie. Harry ruszył. Nagle w aucie rozbrzmiał dzwonek "The A Team" Ed Sheeran. Nicole przeszył zimny dreszcz. Sięgnęła po telefon i spojrzała na wyświetlacz. Dzwoniła mama. Odebrała. W słuchawce rozbrzmiał głos jej siostry Thylane. Wyczuć można było, że była bardzo zdenerwowana nawet oburzona. Nicki odezwała się pierwsza.
-Cześć słońce co u ciebie ? Co tak późno dzwonisz?
- Nienawidzę cię! Zawiodłam się na tobie.
- Thy o co chodzi? Uspokój się.
Harry spojrzał na nią pytająco lecz ona pokiwała przecząco głową na znak żeby nie przeszkadzał.
- Jak mam się uspokoić. Tyle razy obiecywałaś że przyjedziesz, że na pewno będziesz, ale ciebie nigdy nie ma. Rozumiem, ze nie przyjechałaś na pierwszy mój występ z baletu, nie było cię na moim pierwszym pokazie albo kiedy prosiłam ciebie, żebyś specjalnie przyleciała i poszła ze mną na basen albo kiedy umówiłyśmy się ze pogadamy na skype ale ty nie przychodziłaś. Ale teraz mi obiecałaś, czekałam na ciebie cały tydzień jednak nie przyleciałaś. Zepsułaś mi cały dzień.
- Thyli nie rozumiem co ci obiecałam, ze na co przylecę?
- Miałam wczoraj urodziny. Dziękuje, za życzenia
Potem było tylko słychać odłożenie słuchawki i kroki.Nicole uderzyła ręką w czoło. Kompletnie o tym zapomniała. Nawet nie kupiła prezentu. Nagle poczuła strach. Przecież przez jej głupotę mogła naprawdę zranić siostrę. A może już to zrobiła?
- Thy? Thy?! Mamo?!
- Halo! Nicole ? Słyszysz mnie?
-Tak mamo słyszę. Ja naprawdę o tym zapomniałam nie chciałam żeby tak wyszło.
- Zawsze to mówisz, zawsze jej obiecujesz robisz nadzieję, ale nigdy nie spełniasz ich. Nie jestem na ciebie aż tak zła, ale Thy bardzo zawiodłaś.
- Mamo tyle się działo u mnie przez ten czas. Nauka, szkoła no kompletnie zapomniałam.
Załamywał się jej głos, łzy powoli spływały po rozpalonych policzkach. Krwisto czerwone usta drżały.
- Mogłabyś powiedzieć chociaż prawdę. Nie wierzę w to, że to przez szkołę.
- No ale to prawda miałam niedawno bardzo ważny egzamin.
-Przecież są wakacje! Mogłabyś chociaż nie kłamać i się przyznać.
- Mamo ! Ugh. Jakbyście się mną interesowali to byś wiedziała że wakacje zaczynają mi się miesiąc później niż w innych szkołach.
- A tak na marginesie dziewczyno ile ty wydajesz pieniędzy. Rachunki za twój telefon przychodzą tak wielkie że to się w pale nie mieści. Masz to ograniczyć . Zrozumiano ?
- Mamo co ty w ogóle możesz wiedzieć na ten temat?
-Na pewno więcej od ciebie.
- Nie interesujecie się mną, pokłóciłam się własnie z Thy a ty mi o telefonie wyjeżdżasz.
- Dziecko ja ci tylko mówię, że masz to ograniczyć inaczej będziemy musieli uciąć ci kieszonkowe. A co do Thy to ty już nagrabiłaś i ty to będziesz naprawiać. Trzeba..
- Dobra daruj sobie te wykłady, nie chce cię słuchać.
- Masz się nie rozłączać ja jeszcze nie skończyłam.
- Ale ja skończyłam. Żegnam.
Harry w czasie jazdy patrzył przed siebie na drogę. Nie odzywał się. Nicole nie potrafiła powstrzymać łez, które spływały po jej policzkach. Sama nie wiedziała dlaczego płacze- dlatego ze pokłóciła się z Thy czy że pokłóciła się z matką i zachowała się niezbyt przyjemnie. Tak bardzo nie lubiła się kłócić z rodzicami.
- Hej- szepnął chłopak.
Skręcił w ulicę prowadzącą w stronę jakiś drzew. Może tam był las. Zaparkował na wolnym miejscu.
-Już dobrze.
Głaskał ramię Nicki. Przez chwilę siedzieli w milczeniu. Słyszeli tylko odgłos wentylatora samochodowego i ciche granie radio. Nieco później Nicole wytarła oczy i spojrzała na Harrego lekko się nachylając. On nachylił się do niej,ale to Nicole go pocałowała. On odwzajemniła pocałunek. Potem zamienił się w bardziej namiętny. Nagle wszystkie problemy zniknęły, jak garść pyłu, którą uniósł wiatr.
Szyby lekko zaparowały od wewnątrz. Hazza bez słowa ściągnął przez głowę swoją koszulkę. Miał gładką i muskularną klatkę piersiową.Potem chłopak kiwnął głowa jakby dawał znak że teraz jej kolej. Rozpięła guziki sukienki, a on pomógł jej zsunąć z ramion. Jego dotyk przyprawiał ją o dreszcze. Choć ogrzewanie było włączone, jej ramiona nadal pokrywała gęsia skórka. Spojrzała w dół i z zadowoleniem zauważyła że ma na sobie swój najlepszy i ulubiony czarny stanik pokryty koronką. Cieszyła się, że wybrała akurat ten kobiecy i seksowny. Chłopak wskazał palcem na jej pieprzyk. Znajdował się on na jej ,z jego perspektywy ,lewej stronie dekoltu, nawet powiedziałabym , że nachodził już na jej pierś.Nicole zasłoniła pieprzyk dłonią. Speszyła się jakby to było coś złego, że posiada pieprzyk. Harry odsunął jej dłoń.
- Mnie się on bardzo podoba. Seksowny.- uśmiechnął się do niej a ona zaśmiała się lekko pod nosem.
Wsunął dłoń pod jej stanik. Serce Nicki biło coraz mocniej. Harry nachylił się i zaczął całować jej kark. Czuła jego ciepły dotyk na nagiej skórze. Podziałał na nią jak nagły zimny
prysznic. Nagle cały czar prysł a przed jej oczami powróciła sytuacja, sprzed
kilku minut. Pokłóciła się z mamą, powinna się tym trochę bardziej przejąć.
Zerwała się nagle. Do czego niby ta sytuacja miała dążyć? Przecież dzięki temu
nie pogodzi się z mamą, po za tym... Nie nie nie. Ona nie chciała tego robić.
Nagle zaczęła siebie pytać co w nią wstąpiło. To chyba była nagła potrzeba
posiadania kogoś tak blisko siebie na ile było to możliwe. Harry spojrzał na nią
lekko zdezorientowany. A może zdziwiony? Dziewczyna zarzuciła na ramiona
sukienkę nie zapinając jej, złapała torebkę i otworzyła drzwi. W ostatniej
chwili on złapał ją za rękę.
- Mnie się on bardzo podoba. Seksowny.- uśmiechnął się do niej a ona zaśmiała się lekko pod nosem.

-Nicole ja... czy..
Nie spoglądając mu nawet w oczy wyrwała swój nadgarstek ze zdecydowanego
uścisku Styles'a. Trzasnęła drzwiami i zaczęła biec. Po przebiegniętych 20
metrach obróciła się w jego stronę ledwo łapiąc oddech. Chłopak przywalił
rękoma w kierownice i opar głowę o nią. Nicole poczuła dziwne ukłucie w klatce
piersiowej. Jednak zachowała się całkowicie jak bez duszna osoba i ruszyła
dalej.
Długowłosa brunetka stała przed drzwiami domu. Było już po północy. Blask księżyca oślepiał wzrok dziewczyny dlatego zwróciła się do niego plecami. Stojąc tak zastanawiała się czy ma zapukać. A może on już śpi albo wyrzuci ją. W głowie miała tak wiele argumentów, które jasno wyrażały żeby wróciła do domu. Jednak ten w sercu ciągle wygrywał. Nicole zapukaj. Jak nie spróbujemy nigdy nie będziemy wiedzieć jak mogło być. Raz się żyje, pukaj ! Te słowa, te argumenty miały większa wagę niż inne. Tak bardzo źle się czułą, czuła się źle ze sobą, ale wiedziała że przez to nie może nikogo innego krzywdzić. Każdy by pomyślał, co taka dziewczyna może wiedzieć o uczuciach?! Ciągle tylko rozrabia i robi zamieszanie. Ale nie, Nicki była tego świadoma, nie była twarda jak głaz. Przecież jak inni była po prostu człowiekiem. Chciała tylko żeby ktoś ja pokochał. Zawsze czuła się taka samotna. Nie wiem czy nie macie czasem tak jak nasza bohaterka, sama zresztą czasem tego doświadczam, że nawet stojąc w tłumie ludzi czujemy się samotni , zdani tylko na siebie. A teraz kiedy na tym często beznadziejnym, egoistycznym świecie znalazł się chłopak, który ja dostrzega ona wszystko psuje. Musiała zapukać, przeprosić, chociaż spróbować. Inaczej nie wybaczyła by sobie tego.
Pukanie, dźwięk dzwonka, kroki i zaspana twarz chłopaka.
- Cześć
Zaczęła pierwsza. Powoli i nieśmiało. Spojrzała na bruneta, w którym dostrzegła cień ulgi, radości jakby jednak cieszył się, że tu jest.
-Nicole...
-Wiem, że jesteś na mnie zły. Nie powinnam się tak zachowywać. Przepraszam.- wypowiedziała cicho, patrząc w zielone oczy Harrego.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Rozumiem cię. - odparł Styles z głosem pełnym zrozumienia i troski. Nagle Harry odsunął się na bok i ręką wskazał aby weszła do środka. Nie pewnym krokiem przeszła przez próg i zaraz za jej ruchem trzasnęły drzwi. Nicole przystała w korytarzu. Zastanawiając się co powiedzieć spojrzała na buty. Stała na czerwonym dywanie w ciemne wzory. Spodobał się jej. Dlaczego ja jeszcze takiego nie mam ?- spytała samą siebie.
- Mówiłaś coś?
-Nie, właściwie to tak to znaczy chcę coś powiedzieć.
- Tak ?
- Harry ja tylko chce ..- zrobiła pauzę, spanikowała, już nie była taka pewna czy chce to powiedzieć czy w ogóle potrafi. Nagle poczuła ciepły dotyk na dłoni. Harry splótł ich ręce, jakby tym chciał dodać jej otuchy. Nicki wzięła głęboki oddech i spoglądając w oczy chłopaka wyrzuciła z siebie najważniejszą rzecz.
- Tylko mnie kochaj...
Po jej policzku spłynęła łza. Harry delikatnie ja otarł. Spojrzał na niebieskooką i przytulił ją mocno szpecąc do ucha:
- Ja już cię kocham, tylko daj się kochać.
Długowłosa dziewczyna przemierzała ulice Londynu. Dziś był bardzo promienny i słoneczny dzień, dokładnie jak humor Nicole. Ubrała się dziś inaczej niż zwykle. Zamiast rozciągniętej koszulki z nadrukiem ulubionego zespołu miała dziś blado żółtą koszulę. Spodenki jak spodenki- "poszarpane" krótkie jeansy. A zamiast vansów założyła czarne baletki z odkrytymi palcami, ukazując idealnie wymalowane na czerwono paznokcie. Wyglądała inaczej. Po drodze zahaczyła o piekarnie, wychodząc z niej z wielką bagietką. Za rogiem wstąpiła do Starbucks'a gdzie kupiła 3 latte. Minęła jeszcze kilka przecznic i zaraz znalazła się pod domem.
Była to dosyć duża, biała, typowo angielska kamieniczka.
Mieszkały w niej jej dwie przyjaciółki - Clara i Sam. Dziewczyny znały się kilka lat dłużej i kiedy Nicole je poznała były już współlokatorkami. Dziewczyny częstą namawiały Nicki żeby się przeprowadziła. Jednak ta nigdy nie chciała. Tu nie chodziło o to, że nie chce z nimi tylko o to, że uwielbia swój dom i nie ma zamiaru się gdzieś indziej wyprowadzać. Dziewczyna zapukała w drewniane ciemno orzechowe drzwi. Jednak w odwecie usłyszała tylko cisze. Zapukała raz jeszcze, ale to samo. Złapała za mosiężną klamkę i przyciskając w dół uchyliła drzwi na tyle szeroko, żeby mogła wejść. Rozglądając się dookoła , wkroczyła do salonu. Duży salon choć jasny był teraz cały zaciemniony. Nicole poruszając się po orzechowych ciemnych panelach podeszła do okna. Szybkim, zgrabnym ruchem odsłoniła ciężkie, stylizowane i na pewno nie tanie zasłony. Na beżowej kanapie ujrzała rozłożoną Clare, która za blaskiem światła wpadającego przez duże okno zaczęła się rozbudzać. Z kolei na identycznym fotelu, skulona leżała Sam. Oby dwie zaczęły coś mamrotać pod nosem, przy czym marszczyły nosy i czoła. Nicole stała za drewnianym stolikiem przyglądając się ich reakcji.
- Co tak stoisz? Zasłoniłabyś te zasłony- wymamrotała czarnulka łapiąc się za głowę.
- Jest już 9:00
- Chyba chciałaś powiedzieć DOPIERO 9:00 - odparła blondynka kładąc akcent na słowo 'dopiero'
- Oj szkoda dnia. Przyniosłam świeżą kawkę prosto ze Starbucks'a. Mam też bagietkę.- wskazała unosząc bułkę do góry. - Ze względu na wasz kiepski stan to ja będę dziś robić śniadanie, a wy się ogarnijcie i wywietrzcie tu bo za pięknie to nie pachnie.
Ale te nic. Żadnej reakcji tylko z powrotem opadły . Nicole lekko się wkurzyła, ale nie że była wściekła czy coś , nie nie nie. Po prostu nie dość że przynosi im kawe to jeszcze chce zrobić im śniadanie, a te nic. Pfff. Nicole złapała za róg ciemno fioletowej poduszki. Wziela rozmach i przywaliła nią w tyłek najpierw Sam potem Clary.
- To ja wam tu przychodzę z kawą, śniadanie chce zrobić a wy macie mnie gdzieś?! O wy dziady jedne !
Zaczęła je gilgotać w stopy. Te szybko wymiękły i usiadły już normalnie.
- No to ja idę zrobię to nieszczęsne śniadanie. A potem muszę wam opowiedzieć coś bardzo ważnego.
Powiedziała z szerokim uśmiechem i wyszła z pomieszczenia.
- Ciekawa jestem co takiego znowu zrobiła...
__________________________________________________
Ach te moje nieszczęsne rozdziały. Tak jestem beznadziejna w dodawaniu regularnie rozdziałów. Sorka ^^.
No ale myśle, ze w miarę się podoba <33
Nicole.
~*~*~*~


Mieszkały w niej jej dwie przyjaciółki - Clara i Sam. Dziewczyny znały się kilka lat dłużej i kiedy Nicole je poznała były już współlokatorkami. Dziewczyny częstą namawiały Nicki żeby się przeprowadziła. Jednak ta nigdy nie chciała. Tu nie chodziło o to, że nie chce z nimi tylko o to, że uwielbia swój dom i nie ma zamiaru się gdzieś indziej wyprowadzać. Dziewczyna zapukała w drewniane ciemno orzechowe drzwi. Jednak w odwecie usłyszała tylko cisze. Zapukała raz jeszcze, ale to samo. Złapała za mosiężną klamkę i przyciskając w dół uchyliła drzwi na tyle szeroko, żeby mogła wejść. Rozglądając się dookoła , wkroczyła do salonu. Duży salon choć jasny był teraz cały zaciemniony. Nicole poruszając się po orzechowych ciemnych panelach podeszła do okna. Szybkim, zgrabnym ruchem odsłoniła ciężkie, stylizowane i na pewno nie tanie zasłony. Na beżowej kanapie ujrzała rozłożoną Clare, która za blaskiem światła wpadającego przez duże okno zaczęła się rozbudzać. Z kolei na identycznym fotelu, skulona leżała Sam. Oby dwie zaczęły coś mamrotać pod nosem, przy czym marszczyły nosy i czoła. Nicole stała za drewnianym stolikiem przyglądając się ich reakcji.
- Co tak stoisz? Zasłoniłabyś te zasłony- wymamrotała czarnulka łapiąc się za głowę.
- Jest już 9:00
- Chyba chciałaś powiedzieć DOPIERO 9:00 - odparła blondynka kładąc akcent na słowo 'dopiero'
- Oj szkoda dnia. Przyniosłam świeżą kawkę prosto ze Starbucks'a. Mam też bagietkę.- wskazała unosząc bułkę do góry. - Ze względu na wasz kiepski stan to ja będę dziś robić śniadanie, a wy się ogarnijcie i wywietrzcie tu bo za pięknie to nie pachnie.
Ale te nic. Żadnej reakcji tylko z powrotem opadły . Nicole lekko się wkurzyła, ale nie że była wściekła czy coś , nie nie nie. Po prostu nie dość że przynosi im kawe to jeszcze chce zrobić im śniadanie, a te nic. Pfff. Nicole złapała za róg ciemno fioletowej poduszki. Wziela rozmach i przywaliła nią w tyłek najpierw Sam potem Clary.
- To ja wam tu przychodzę z kawą, śniadanie chce zrobić a wy macie mnie gdzieś?! O wy dziady jedne !
Zaczęła je gilgotać w stopy. Te szybko wymiękły i usiadły już normalnie.
- No to ja idę zrobię to nieszczęsne śniadanie. A potem muszę wam opowiedzieć coś bardzo ważnego.
Powiedziała z szerokim uśmiechem i wyszła z pomieszczenia.
- Ciekawa jestem co takiego znowu zrobiła...
__________________________________________________
Ach te moje nieszczęsne rozdziały. Tak jestem beznadziejna w dodawaniu regularnie rozdziałów. Sorka ^^.
No ale myśle, ze w miarę się podoba <33
Nicole.
Boże świetne! Normalnie kocham ! Czekam na kolejne rozdziały <3
OdpowiedzUsuńSupper <3. Pisz szybko <3
OdpowiedzUsuń