sobota, 10 sierpnia 2013

# Rozdział 8 "Gówno o mnie wiesz"

Blondyn siedział w nie wyremontowanym salonie, kiedy usłyszał wołanie Nicole. Wstał i ruszył do kuchni. Dziewczyna stała przy blacie i przygotowywała swoją specjalność. Mojito. Na sam koniec wsadziła do napoju słomkę i odwróciła się do wyspy kuchennej, przy której usiadł jej przyjaciel.
- Proszę, Niall. Moja specjalność. - odparła przysuwając szklankę pod jego nos.
- Mam nadzieję, że mnie nie otrujesz.
Nicole odparła uśmiechem i pociągnęła łyka. Przyciągnęła hoker i usiadła na nim.
-Właściwie to co cie do mnie sprowadza ? - na te słowa chłopak posmutniał- Ej Niall co jest ?
Chłopak nic nie odpowiadał, zrobił się taki nieobecny. Spuścił głowę i nerwowo bawił się palcami. Nicole zastanawiała się co się takiego stało, że ten zawsze uśmiechnięty blondas teraz posmutniał. Spoglądała wyczekująco , ale on nic nie powiedział.
- Niall, ja czekam.- odparła, a chłopak zaczął mówić coś pod nosem- Nie rozumiem nic. Powiedz to normalnie. Przecież wiesz, ze zawsze ci pomogę.
- Czy coś jest ze mną nie tak?- spytał. Nicole nic nie odpowiedziała, a chłopak z powrotem spuścił głowę.
- Jak coś nie tak ? Nie rozumiem ?
- Bo jestem sam.
Nicole od razu oświeciło. Chodziło mu o dziewczynę. Której nie ma. Nicole uśmiechnęła się.
- Niall. Spójrz na mnie. Niall !- chłopak uniósł głowę i spojrzał na nią- Wiesz, że jesteś niesamowity, przystojny i zabawny.
- No raczej nie, jak nikogo nie mam.
- Dobrze wiesz, że tak nie jest. Dziewczyny są głupie.- Niall spojrzał na nią dziwnie- Nie martw się bo faceci też nie są lepsi, ale uwierz , że naprawdę jesteś super gościem. Ja kocham cie z całego serducha. Brakiem dziewczyny się nie przejmuj. Przyjdzie i na nią czas. A mówiąc, że jesteś sam chyba zapomniałeś o kimś.
- Jak ?
- O przyjaciołach Niall. Zapomniałeś o przyjaciołach. Ważne, że ich masz. A uwierz, że dziewczyna to nie łatwa sprawa.
Chłopak zaczął kalkulować słowa Nicki. Moze coś w tym jest. Prędzej czy później jakaś się pojawi prawda ?
- No może i masz racje.- odpowiedział jej nie pewnie, a ona uśmiechnęła się dodając mu otuchy.
- Niall ja mam zawsze racje. - chłopak zaśmiał się, a Nicole posłała mu promienny wyszczerz- No a teraz pogadajmy o czymś pozytywnym.
-No to może mi powiesz  czemu w twoim salonie widać tynk? - spytał zaciekawiony chłopak.
- Taak. Nienawidziłam poprzedniej tapety . Po prostu ją zdarłam i tak zostało. Rodzice przywieźli ją kiedyś z Indii. Uwierz była na maksa kiczowata.
- To wszystko wyjaśnia. A propo czemu już z nimi nie mieszkasz?
- Z rodzicami ? No tak wyszło, że chcieli wrócić do Polski, a ja nie i poszliśmy na kompromis. Każdy dostał to co chciał.
-Pasuje ci to?
- Czy pasuje? Wiesz chyba.... chyba tak. D-daje radę.- łezka w jej oku zakręciła się na samą myśl o bracie. Nie zauważalnie starła ją z policzka.- Nie chciałabym wracać do Polski, na pewno nie teraz.
- A twoje rodzeństwo?  Bo masz rodzeństwo prawda ?- spytał Horanek po czym wypił część napoju.
- Tak, mam siostry. O damn it ! Zapomniałam , znowu.
- Coś nie tak ?
- Kurde ! Własnie moja siostra Thy miała nie dawno urodziny. Zapomniałam o tym i obraził się na mnie. I własnie miałam lecieć do niej, ale tak jakoś wyszło, że znowu zapomniałam i... co ja teraz zrobię no. - odpowiedziała spanikowana.
- Nie denerwuj się, coś wymyślimy. Może zacznijmy od prezentu. Masz dla niej coś ?
- Nie. Jak ja jestem beznadziejna.
- Nie użalaj sie tylko wymyśl co by jej dać. Może jakąś książkę?
- Niee. Nie mogę jej tego dać.
- To moze jakieś ciuchy?
- Nie. Czekaj chwilkę, zaraz wracam.
Nicole wybiegła z kuchni i pobiegła schodami do góry. Chwile później zbiegła trzymając w rękach laptopa.
- Chodź do salonu. - zaproponowała i znikła za ścianą. Odpaliła laptopa, a w tym czasie obok niej znalazł się Niall. Usiedli razem i przeglądali różne strony, pytali na forach i nic. Ale nie poddawali się.

1,5 godziny później 

Nicole wyciśnięta z ostatnich nadziei odstawiła laptopa na ławę .Nic nie wymyślili. Przegrzebali chyba wszystkie stronki i nic. Żadnego pomysłu. Nicki była już wykończona i zmartwiona. Co ona teraz zrobi? Przecież nie pojedzie z pustymi rękoma.
- Nicole, a w sumie tego wariantu nie sprawdzaliśmy.
- Niall sprawdzaliśmy już wszystko. - odparła zawiedziona.
- Nie własnie nie. A co z muzyką? Może załatwimy autograf od jej idola czy coś.
Nagle Nicole dostała po raz kolejny tego wieczoru oświecenia. Pokój Thylane. Ściana. Plakaty. Napis. ONE DIRECTION. Taaaak! Ona ich uwielbia.
- Niall jesteś niesamowity. - rzuciła mu się na szyję i ucałowała w policzek - Geniusz !
- Ale co ja zrobiłem?
- Wymyśliłeś prezent .
- No to co jest niby tym prezentem?
- Ty !
- Co ?! Jak ja ?
- No normalnie. Ona was uwielbia. Przypomniało mi się jak ciągle mi gderała przez komórkę i prosiła, żebym poszła na wasze spotkanie załatwić autograf. Pomińmy co ja jej wtedy odpowiadałam.- uśmiechnęła się na co chłopak zrobił groźną minę- Tak też cie kocham. Nawet wiem  jak to zrobimy.
- No podziel się tym swoim wspaniałym planem.
- A więc ...

                   ~*~*~*~


Sobowtór Nicole siedział w pudrowym pokoju przy biurku, gadając z koleżanką przez skypa. Nie nazywali Thy tak, bo była do siostry podobna, bo nie była. Wszyscy się zawsze śmiali że jest podobna do ciotki Pezz - starej panny z 5 kotami. W każdym bądź razie nazywali ją tak ,gdyż Thylane strasznie upodabniała się to Nicki. Wzięła ją sobie za wzór, autorytet. Mama dziewczynek , Joanna , zawsze się z tego powodu dziwiła. No nie ukrywajmy , Nicole nie była zbyt dobrym wzorem do naśladowania. Thy podziwiała ją i dostrzegała w niej pewne rzeczy, cechy, których nikt inny nie dostrzegał. I dlatego była dla niej kimś więcej niż siostrą. Wiedziała dobrze o tym, że jej starsza siostra jest optymistką,że nie jest nierozważna, lecz bardzo odpowiedzialna. Dostrzegała w niej wrażliwość, choć nikt by nigdy nie powiedział że Nicole to wrażliwa osoba. Każdy mówił, że jest rozpieszczoną i nie wychowaną gówniarą, zapominając o tym co przeżyła. W końcu oszukała śmierć, w skutek czego przeżyła śmierć bliskiej osoby. Śmierć Christophera. Thylane wiedziała, że zawsze może na nią liczyć, jednak po ostatnim zdarzeniu strasznie się zawiodła. Było jej po prostu przykro.
Niespodziewanie w całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka, oświadczającego że ktoś dobija się do ich drzwi. Thy go zignorowała, sądząc że otworzy mama.
- Thy, Thy!
- CO MAMO ?
- Otwórz.
- Nie możesz ty?
- Odkurzam na strychu. Proszę otworzyć.
Dziewczynka przerzuciła oczami i wykonała obrót na krześle spoglądając na przyjaciółkę.
- Amanda, muszę iść do zobaczenia wieczorem.
Rozłączyły się. Dziewczynka szybko zbiegła po drewnianych schodach i stanęła przed drzwiami. Spodziewając się listonosza otworzyła drzwi. Spojrzała bez przejęcia. Zamarła. Otworzyła szeroko oczy. Nie wierzyła w to co widzi. Mrugnęła przy czym szczypnęła się w rękę. To nie sen, ale przecież jak ... niee. Przetarła oczy i poklepała się po twarzy. 'To naprawdę on'- usłyszała głos w głowie.
- AAAAAAAAAAAAAAA! NIE WIERZE! - krzyknęła i rzuciła się na szyję chłopaka, zgniatając wielką dużą kokardę przypięta do jego bluzki. W tuliła się w niego mocno, jakby bała się, że zniknie i okaże się ,że to jednak był sen.
- Nice to meet you Thylane!
' O matko on zna moje imię' - pomyślała i jeszcze bardziej zaczęła się tym jarać. Nagle zza kolumny wyłoniła się postać. Dobrze jej znana. Dziewczynka wyswobodziła się z uścisku swojego idola i pobiegła wtulając się w dziewczynę. Zaciągnęła się kaszmirowym zapachem jej włosów i uśmiechnęła się.
- Nicole, dziękuję !! -Wyszeptała rozedrganym głosem wciąż nie dowierzając.
- Nie ma za co. Wiedziałam, że ci się spodoba.
Dziewczyna rozluźniła uścisk i podniosła się. W tym momencie Thy zawstydziła się lekko i ścisnęła rękę siostry.
- Thy to mój przyjaciel Niall ! Niall Horan.
- Wiem - na te słowa chłopak zaśmiał się .
- A czy ja będę mogła spędzić z Niallem troche czasu ? - spytała uśmiechnięta dziewczynka na samą myśl co mogliby razem porobić.
- Jasne, że tak. W końcu to twój prezent urodzinowy ode mnie.
Nicole uniosła głowę i ujrzała swoją matkę opartą o framugę drzwi.
- Nicole, cóż za niespodzianka! - dziewczyna skamieniała. Dawno nie słyszała tego tonu. Tego oziębłego głosu Joanny.- Nie przedstawisz nas?- Nicole zdziwiła się i zawiesiła oko na mamie. ' Od kiedy ona umie angielski' - pomyślała, ale lodowate chrząknięcie matki przerwało jej rozmyślenia.
- Yy mamo to jest Niall, mój przyjaciel. Niall to jest moja mama.
- Dzień dobry, pani Hudson! Miło mi panią poznać.- wystawił w kierunku kobiety rękę licząc na uścisk, który nie nastąpił. Po czym cofnął ją zakłopotany.
- Jak dla kogo dobry.
- Thy może pokażesz Niallowi pokój? - zaproponowała speszona brunetka. Dziewczynka na same słowa ' pokażesz Niallowi' rozpromieniała. Delikatnie uścisnęła jego rękę i pociągnęła go w głąb kawowego korytarza. Kiedy zniknęli z pola widzenia dziewczyny ta posłała piorunujące spojrzenie swojej matce, która ani nie drgnęła.
- Ciebie również miło zobaczyć- odparła sarkastycznie niebieskooka- A dla Nialla mogłaś być milsza.
Zirytowało ją zachowanie rodzicielki.' Klasę to ona pokazała' - Nicole zdefiniowała zachowanie kobiety. Pociągnęła walizkę, w którą spakowała się razem z chłopakiem (Szok, co ? ) i przekroczyła próg. Zostawiając bagaż w przedpokoju ruszyła do kuchni i usiadła przy kuchennym stole.
- To co tam u ciebie córusiu? - spytała przesłodzonym, aczkolwiek fałszywym głosem.Nicole spojrzała na nią z pod byka - No co własnej córki nie mogę spytać ?
- O co ci chodzi?
- O twoje zachowanie.
- Co jakie zachowanie?!
- Podczas rozmowy ze mną .
- Co ja niby takiego zrobiłam ?!
- Nie tym tonem. Czy wiesz o tym, że do matki trzeba mieć szacunek?
- Sądzisz, że go nie mam? Może mnie tego nie nauczyłaś?
- Ja ?! Ja cie wychowałam na porządnego człowieka- dziewczyna jak to usłyszała prychnęła ze śmiechem - Znalazłaś sobie złe towarzystwo i pacz co z ciebie wyrosło.
- Ty myślisz, ze ja się z jakąś patologią zadaję?
- Nie wiem z kim się zadajesz, ale widzę po twoim zachowaniu.
- A co ty o mnie wiesz?! No powiedz, ile o mnie wiesz ?
- Na pewno więcej od ciebie.
Nicole zaczęła się śmiać.
- Gówno o mnie wiesz. I  wiesz co? Żałosna jesteś. - jej mamie z nerwów nad łukiem brwiowym równomiernie drgała żyłka- Tak, dobrze słyszałaś. Tak naprawdę nic o mnie nie wiesz.
Nagle do pomieszczenia wkroczył jej ojciec, Wojciech.
- Co się dzieje? - spytał oburzony. Pewnie ma lepsze rzeczy do robienia, niz użeranie się z rodzinką. Zawsze tak było. Pół życia dziewczyny spędził w pracy. Nigdy nie miał dla niej czasu - Nicole co to ma znaczyć? Jak odzywasz się do matki?
- A ty co? Nagle się obudziłeś? Gdzie byłeś kiedy cię potrzebowałam? Gdzie byliście, ja się kurwa pytam?- żaden z jej rodziców się nie odzywał.- Powiem wam. Mieliście mnie w dupie. Woleliście zostawić mnie w Londynie, a sami uciec, bo nie potrafiliście mi pomóc.I wy się uważacie za moich rodziców ?! - krzyczała, cała zapłakana brunetka.
- Co ty mówisz? - spytała rozżalona i posmutniała matka dziewczyny.
- Myślisz, ze mi było łatwo po śmierci Christophera?! Myślicie, że jestem taka głupia i nie widze jak na mnie patrzycie? Uwierzcie , że z chęcią bym się zamieniła. Dobrze wiem, ze to ja powinnam wtedy zginąć. I wiecie jak to cholernie boli, żyjąc z taką świadomością?! Nigdy nie będziecie wiedzieć, bo ja widziałam jego śmierć na oczach.
- Dziecko ...- matka próbowała ją objąć.
- Nie dotykaj mnie - automatycznie się odsunęła, jak poparzona- Teraz nic od was nie chce. Kiedy potrzebowałam rodziców was nie było. Teraz już sobie poradzę same. Nie chce żebyście się nade mną litowali i użalali, bo mam to w dupie. - chciała już wyjść kiedy dorzuciła ostatnie zdanie - A i jeszcze jedno. Przyjechałam tu tylko i wyłącznie do Thy i Chrisa. Nie do was.
Wyszła. Nie mogła zostać w tym pomieszczeniu dłużej. Czuła, ze brakuje jej tlenu, dusiła się przebywając w pomieszczeniu z osobami, które kiedyś były dla niej wszystkim, a potem odwrócili się od niej. Złapała telefon i okulary i wyszła z domu. Chciała być teraz przy Chrisie. Ruszyła wzdłuż ulicy i skręciła w lewo. Zaraz za rogiem znajdował się postój taksówek. Wsiadła w jedną z nich.
- Proszę na cmentarz centralny.
- Która brama ?
- Poligon.
Ruszyli.

20 minut później 

Dziewczyna siedziała przy marmurowym nagrobku. Chrisopher Hudson. Zginął ratując siostrę. Kochany syn, brat i wnuk.Taki napis znajdował się na płycie, pomijając daty: urodzenia i śmierci.
- Cześć Chris! Dawno mnie u ciebie nie było. Stęskniłam się.  U mnie całkiem dobrze. W Londynie mieszka się super. Mam wspaniałych przyjaciół. Pamiętasz chyba jeszcze Samantę i Clare? Na pewno je pamiętasz. Poznałam tez chłopaka. Harry się nazywa. Jesteśmy razem i powiem ci, ze się chyba zakochałam. - zaśmiała się pod nosem - Nie śmiej się ze mnie. Nasza siostra rośnie coraz szybciej. Śliczna dziewczynka z niej. Tata będzie musiał odganiać od niej chłopców nie długo.
Przerwała na chwilę swój monolog. Własnie monolog. To powinien być dialog a nie jakiś cholerny monolog. Dziewczyna wytarła pojedyncze łzy płynące po jej rozgrzanych policzkach i kontynuowała dalej swoją wypowiedź.
- Wiesz jak to z rodzicami. Dziś własnie się pokłóciliśmy. Powiedziałam im to co mi zrobili. Wiesz dobrze o tym, że się ode mnie odwrócili. Po twojej... twoim odejściu znienawidzili mnie. Oni mnie za to winią, winią mnie za twoją śmierć. Wiem, że to absurdalne, ale ... ale dlaczego mieli mnie gdzieś kiedy ich najbardziej potrzebowałam. Tak wiem , ze im też było ciężko, ale co ja mam powiedzieć Chris ? - wzięła głęboki oddech- Wiem,że powinnam ich zrozumieć, ale nie potrafie kiedy oni nie rozumieją mnie. Pewnie myślisz, ze powinnam z nimi na spokojnie porozmawiać, hmm? Na pewno kiedyś, ale nie teraz, nie dziś i nie jutro. Nie mam na to siły. Pamiętasz, że lubie ciszę? Troszkę w niej posiedzimy. Mam nadzieję, ze się nie obrazisz.
Przesiedziała jeszcze przy nim 2 godziny, kiedy kustosz cmentarza podszedł do niej.
- Panienko jutro tez jest dzień. Pożegnaj się z bratem.
- A tak już, przepraszam.
- Nie przepraszaj. Nie martw się tak, twój brat dobrze się czuję.
I odszedł. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się nad tym co powiedział.
- Mam nadzieję, że ten pan miał rację Chris i.. a w ogóle skąd wie, że jesteś moim bratem.- zastanawiała się chwile i prychnęła śmiechem. - Moze to był Bóg. Nie ważne. Kocham cię. Do zobaczenia wkrótce.
Ostatni raz spojrzała na grób brata. Brata, którego tak bardzo kochała. Brata, który oddał za nią życie.
Ruszyła do bramy.


Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze 
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje 
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna 
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego 

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna 
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor 
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej 
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu 
jak dzwięk troche niezgrabny lub jak suchy ukłon 
żeby widziec naprawde zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzec 
kochamy wciąż za mało i stale za późno 

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze 
a bedziesz tak jak delfin łagodny i mocny 

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci 
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą 

                                                        ~Jan Twardowski 

_______________________________________________________________
Z góry przepraszam za błędy( o ile są), ale nie mam czasu sprawdzić, a chce już wam dodać ten rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Ciekawi was co się stało z Chrisem ? Wybaczcie, musicie poczekać
do następnego rozdziału, który ukaże się za tydzień lub na początku września. Szybko zleci. A więc komentujcie, bo to naprawdę dla mnie ważne. Love ya ! <33333333333333

2 komentarze:

  1. Matko boska, jak ja uwielbiam twojego bloga, piszesz tak fajnie, bardzo dobrze, że Nicole wygarnęła rodzicom co o nich myśli. Rozdział świetny, czekam na kolejny...
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń